Staroń zawieszona w prawach członka klubu PO

Prezydium klubu PO zawiesiło Lidię Staroń w prawach członka klubu Platformy. To efekt wypowiedzi posłanki o tym, że pracuje nad ustawą, która umożliwi przyznanie działkowcom prawa wieczystego użytkowania ogródków.
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak powiedział, że prezydium klubu zdecydowało o zawieszeniu Staroń jednogłośnie. Posłanka została zawieszona z powodu złamania „zasad regulaminowych związanych z trybem zgłaszania inicjatyw poselskich”.
publikacja: 23.04.2008
aktualizacja: 23.04.2008, 21:18
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/124925-Staron-zawieszona-w-prawach-czlonka-klubu-PO.html#ap-1

Opinie: o Lidii Staroń

Stanowisko: Senator
Miejscowość: Olsztyn
Stan cywilny: mężatka
Kariera:
W 2005 wstąpiła do Platformy Obywatelskiej i uzyskała mandat poselski z jej listy w okręgu olsztyńskim. Poseł V, VI i VII kadencji. Nie znalazła się liście PO w wyborach 2015 do Sejmu, więc zdecydowała się na samodzielny start do Senatu – uzyskała mandat przy poparciu PiS-u, który nie wystawił swojego kandydata!
Urodziła się w Morągu. Inżynier budownictwa po Akademii Rolniczo-Technicznej. Założyła Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców, którego jest prezesem.Komentarze:obiektywna #26665 | 81.190.*.* 25 lis 2014 16:20
• Prosze o konkrety w działalności p. poseł Staroń na rzecz mieszkańców Olsztyna. P. poseł kiedy miała własny interes walczyła ze wszystkimi – prezesami, sędziami… Dzisiaj siedzi, jak mysz pod miotłą. W poparciu p. Grzymowicza ma szczególny interes, nie tyle swój co pewnej grupy z która jest powiązana od dawna . Myslę, że ta ciepła posadka zbliża się dla p. Staroń ku końcowi:(

ja #21325 | 83.18.*.* 1 cze 2012 08:39
• dziś w „gazecie olsztyńskiej” czytam, że posłanka jest najbogatsza ze wszystkich naszych parlamentarzystów, ma ponad 3,5 mln. zł majątku!!!! ale to i tak nie wszystko, bo wiem, że co najmniej 2 duże ponad 60 metrowe mieszkania zapisała na swoje pełnoletnie dzieci- czy rzeczywiście uczciwie dorobiła się takiego majątku posiadając na utrzymaniu 4 uczących się dzieci?

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa #21205 | 89.228.*.* 22 maj 2012 16:27
• osoba kłamliwa i o niskim poziomie osobistym, z wlasnego doświadczenia piszę, nie zagłosuję na pewno na nią! popieram tą wypowiedźhi #16596 | 82.160.*.* 11 paź 2011 15:18
• widać, że chce coś zrobić ale nie potrafi. Przygotowane przez nią ustawy to same buble, nie ma o tym zielonego pojęcia. Wprowadziła 2 kadencje dla Rad Nadzorczych a dlaczego sama wepchała się na 3-cią. Dlaczego politycy decydują o naszych (spółdzielców) pieniądzach, przecież to nie są środki publiczne.
asj #15776 | 88.72.*.* 10 wrz 2011 23:23
• nie potrafi załatwić sprawy, ucieka przed petentami

spółdzielca z sm domator #13730 | 81.190.*.* 24 maj 2011 11:29
• Było dobrze, inwestycje zakończone, niski czynsz, pożyczka na bieżąco spłacana , żadnych długów i STABILIZACJA, a dzięki Pani niedźwiedziej przysłudze nastąpiły ZMIANY i później koszmar. Wiem, chciała Pani dobrze, ale tym razem to by duży błąd.

olsztyniak #13597 | 81.190.*.* 16 maj 2011 12:00
• Zrobiła Pani niedźwiedzią przysługę dla S.M. Domator. Czasem warto przyjrzeć się prawdzie , a nie działać pochopnie pod publikę.

Źródło: http://kto.wm.pl/opis/98,lidia-staron.html
Od red.: Komentarzy negatywnych jest ok. 1/3 i te zamieszczamy, bowiem poznaliśmy już Staroniową. Wnoszą więcej informacji niż pisane na zlecenie pochlebstwa.

Więcej grzechów posłanki Staroń

Posłanka PO nie ujawniła części swoich dochodów Po ujawnieniu korzyści, jakie posłanka PO Lidia Staroń miała odnieść z nowelizacji ustawy, przy której pracowała, „Rzeczpospolita” naświetla jej wcześniejsze wpadki. Decyzję o ewentualnym wykluczeniu Staroń z klubu PO, a nawet z partii, władze Platformy mają podjąć za dwa tygodnie. Wbrew zapowiedziom zarząd PO nie zajął się w czwartek sprawą parlamentarzystki, której „Rzeczpospolita” zarzuciła, że zarobiła kilkaset tysięcy złotych, bo ustawa w której powstaniu miała duży udział pozwoliła jej tanio wykupić lokal użytkowy. Posłanka zaprzecza twierdzeniom gazety. Uważa, że została pomówiona. „Grzechów” jest więcej Tymczasem „Rz” twierdzi, że posłanka zataiła w oświadczeniu majątkowym część swoich dochodów. Chodzi o zyski czerpane z wynajmu lokali w Olsztynie na łączną kwotę ok. 200 tys. zł.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, w oświadczeniu majątkowym w 2004 roku Staroń podała, że na wynajmie zarabia 2400 brutto miesięcznie. Rok później Staroń napisała, że z najmu ma ponad 21 tys. zł. Ale już w 2006 r. posłanka nie ujawniła żadnego dochodu z tych źródeł. Natomiast jej mąż, który prowadzi działalność gospodarczą, w swoim PIT wpisał, że osiągnął dochód prawie 200 tys. zł.

„Zapomniane” dopłaty i dług
W oświadczeniu posłanka napisała, że ma wspólnotę majątkową z mężem. – Jeśli pieniądze pochodzą z majątku wspólnego, to pani poseł powinna je wykazać – komentuje Sławomir Rybicki, wieloletni szef Komisji Etyki Poselskiej. Poza tym posłanka „zapomniała” – przypomina gazeta – wpisać w rejestrze korzyści ponad 10 tys. zł dopłat na ziemię w swoim gospodarstwie rolnym z 2004 i 2005 r. W kwietniu donosili o tym olsztyńscy dziennikarze TVP. Kolejny „grzech” Lidii Staroń polegał na zatajeniu długu, jaki posłanka miała wobec spółdzielni mieszkaniowej „Pojezierze”. Mimo prawomocnych wyroków sądowych w tej sprawie – zwlekała z oddaniem pieniędzy. Rozliczyła się dopiero w czerwcu 2008, gdy spółdzielnia postraszyła wysłaniem komornika.
Co dalej z „kłopotliwą” posłanką?
Platforma powołała trzyosobowy zespół, który ma wyjaśnić wszystkie kwestie, związane z zarzutami wobec Lidii Staroń. W czasie kolejnego posiedzenia Sejmu o jej przyszłości ma zdecydować zarząd Platformy i prezydium klubu.

Publikacja: 19 września 2008, 7:48
Źródło: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wiecej-grzechow-poslanki-staron,71127.html

Nowe grzeszki posłanki Staroń

Braki w oświadczeniu

Jak się okazuje, sprawa uwłaszczenia się na lokalu w centrum Olsztyna nie jest jedyną rysą na karierze posłanki PO, Lidii Staroń (48 l.). Po tym, jak wyszło na jaw, że tylko za cenę wystawienia aktu notarialnego i dzięki przeforsowanej przez siebie ustawie posłanka miała przejąć prawa do gruntu i lokalu wartych ponad 300 tys. zł, „Rzeczpospolita” wskazała inne budzące podejrzenia działania Staroń.

Według gazety, w 2005 roku nie ujawniła ona w swoim oświadczeniu majątkowym 10 tys. zł, które otrzymała jako dopłatę do swojego gospodarstwa. W następnych latach miała też zataić kilkadziesiąt tys. zł przychodu uzyskiwanego z wynajmu czterech lokali na terenie Olsztyna. Za dwa tygodnie PO ma podjąć decyzję o dalszych losach posłanki w szeregach partii.
Waldek, 7 lat temu: „Dawno stwierdziłem,że niektórzy posłowie to ludzie bez honoru i ambicji nachapać się a nuż nie wybiorą a wtedy kasiora jak znalazł!”

Publikacja: 21.09.2008, godz. 20:00
Źródło: http://m.se.pl/wiadomosci/polska/nowe-grzeszki-posanki-staron_72376.html

Prezes spółdzielni darował posłance 200 tys. zł?

Czy spółdzielnia może zapomnieć naliczyć 200 tysięcy złotych opłaty swojemu członkowi? Może, szczególnie jeśli dotyczy to posła na Sejm. Lidia Staroń, posłanka PO, nie będzie musiała płacić za grunt pod pawilonem, który przejęła od spółdzielni przed ośmiu laty. Prokuratura, którą powiadomili oburzeni spółdzielcy, uznała właśnie, że sprawa się. przedawniła. – Jak to jest, że my musimy płacić za grunty, a poseł Lidia Staroń nie?! – pytają spółdzielcy z SM Pojezierze w Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie).
– Ja też chcę tak, jak posłanka Staroń, żeby mi umorzyli opłatę gruntową – mówi „SE” Jan Piwowarek (79 l.) i pokazuje dokumenty wpłaty. – Mieszkałem tam ponad 30 lat, to mnie takie przedawnienie dawno powinno objąć – dodaje zdenerwowany starszy pan. Jan Piwowarek już rok temu zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spółdzielnię i dziwnym prezencie idącym w setki tysięcy złotych. Prokuratura sprawę umorzyła.
– Ja wszystko zapłaciłam. Mogę dokumenty pokazać – zarzeka się posłanka PO. Co innego jednak wynika z umorzenia postępowania w prokuraturze. – W dokumentacji spółdzielni nie znajdują się żadne dokumenty świadczące o wniesieniu do spółdzielni stosownych opłat za przedmiotowy grunt – pisze jasno prokurator Dariusz Urliński z olsztyńskej prokuratury. Jednocześnie stwierdza jednak, że śledztwo zostaje umorzone, bo od momentu uwłaszczenia minęło ponad osiem lat. Lidia Staroń bardzo nerwowo reaguje na pytania o jej rozliczenia ze spółdzielnią. Jej prawnik Lech Obara zapewnia: – To najuczciwsza posłanka pod słońcem, nie ma co się jej czepiać, będę uważnie śledził wszelkie informacje ukazujące się o poseł Staroń – stwierdza. Co na to prezes spółdzielni? – Nie mam zamiaru rozmawiać na ten temat – ucina Wiesław Barański, prezes SM Pojezierze w Olsztynie.
Publikacja: 17.12.2009, godz. 03:30
Źródło: http://www.se.pl/wiadomosci/polska/prezes-spodzielni-darowa-posance-200-tys-z_123176.html

Posłanka Lidia Staroń wygrała proces z „Rzeczpospolitą”

Zdaniem Staroń gazeta swoją publikacją ewidentnie ją skrzywdziła i naruszyła dobra osobiste, za co teraz, w wyniku wyroku sądu, będzie musiała przeprosić.
Staroń poinformowała podczas konferencji prasowej w Sejmie, że sąd zobowiązał „Rz” do opublikowania przeprosin i wpłacenia na wskazany przez nią cel 90 tys. zł. – Wygrałam dzisiaj proces z „Rzeczpospolitą”, która napisała cały cykl artykułów, w których zarzucano mi rzeczy, które absolutnie nie mogą dotyczyć polityka i które się nigdy nie zdarzyły. Dzisiaj sąd stwierdził po całym roku procesu, że te wszystkie wiadomości i rewelacje podane przez dziennik są nieprawdziwe i ewidentnie naruszają moje dobra osobiste, moje dobre imię i godność – podkreśliła Staroń.
Podkreśliła, że gazeta swoją publikacją spowodowała rozpowszechnienie w opinii publicznej kłamliwych informacji, co miało dla niej jako posła „straszne skutki”. Posłanka PO po raz kolejny oświadczyła, że pracując na nowelizacją prawa spółdzielczego miała na celu jedynie interes obywateli, którzy skorzystali na zmianie ustawy.
Posłanka w październiku 2008 roku zarzuciła „Rzeczpospolitej” i dziennikarzowi Mariuszowi Kowalewskiemu „wykreowanie afery”, w wyniku której miała wzbogacić się dzięki nowelizacji prawa spółdzielczego. Argumentowała wtedy, że przepisy, nad którymi pracowała, dotyczyły lokatorskich praw do lokalu, a ona takiego lokalu nie posiadała.
We wrześniu 2008 r. „Rz” napisała, że dzięki znowelizowanej ustawie posłanka uwłaszczyła w Olsztynie lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy złotych. Zapłaciła zaś jedynie 749 złotych. W poprzedniej kadencji Sejmu Staroń reprezentowała klub PO w pracach przy nowelizacji prawa spółdzielczego. Rekomendację cofnięto jej w związku z niepotwierdzonymi informacjami, że może być stroną w pracach nad tą ustawą.
Więcej: Gazeta Wyborcza (20 stycznia 2010 r.) – Przez teksty „Rz” miała wylecieć z PO
Publikacja: Środa, 20 stycznia 2010 19:45
Źródło: http://www.hfhrpol.waw.pl/obserwatorium/index.php?option=com_content&view=article&id=2303:posanka-lidia-staro-wygraa-proces-z-qrzeczpospolitq&catid=40:zkraju&Itemid=34

Kłopoty posłanki Lidii Staroń

Posłanka Lidia Staroń z PO trafiła pod lupę Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zdaniem agentów biura pani poseł nie zamieściła w swoim oświadczeniu majątkowym pożyczki od osoby prywatnej
Posłanka tłumaczy, że wszystko jest w porządku, a owa osoba to jej rodzona siostra, która pożyczyła jej mężowi 30 tys. złotych. Sprawą zajmie się Sejmowa Komisja Etyki Poselskiej.
Publikacja: 20.09.2010, godz. 03:05

„Rzeczpospolita” ma przeprosić posłankę Lidię Staroń

W wigilijnym wydaniu „Rzeczpospolita” ma przeprosić posłankę Lidię Staroń za nieprawdziwy zarzut, że uwłaszczyła się dzięki noweli prawa spółdzielczego – orzekł wczoraj Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Gazeta ma również zapłacić 90 tys. zł na cel charytatywny. Sprawa dotyczy publikacji gazety z września 2008 roku, w której napisano, że Lidia Staroń, posłanka Platformy Obywatelskiej, wzbogaciła się o kilkaset tysięcy złotych dzięki nowelizacji prawa spółdzielczego, nad którą pracowała. Olsztyńska posłanka miała za 749 zł uwłaszczyć lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy. Staroń pozwała gazetę, żądając przeprosin w wielu mediach, które podchwyciły temat, oraz domagała się wpłaty przez pozwanych łącznie 90 tys. zł na kilka różnych organizacji społecznych. Jak podkreśliła, możliwość przeniesienia własności nieruchomości istniała od wejścia w życie prawa spółdzielczego, a nie wskutek nowelizacji, nad którą posłanka pracowała.
Sąd Okręgowy w Warszawie w styczniu tego roku przyznał jej rację i nakazał „Rz” zamieszczenie przeprosin, ale tylko na swoich łamach i na stronie internetowej Rp.pl. Apelacje od tego wyroku złożyły obie strony. Posłanka chciała, by przeprosiny zamieszczono w innych gazetach, radiu, telewizji i na portalach internetowych, a wydawca „Rz” wnosił o oddalenie pozwu. Wczoraj Sąd Apelacyjny oddalił apelacje i utrzymał wyrok sądu okręgowego. „Rz” ma przeprosić posłankę tylko na swoich łamach i wpłacić 90 tys. zł na cel charytatywny. Przeprosiny mają być zamieszczone na trzeciej stronie gazety, zajmując ćwierć strony. Powinny się ukazać w Wigilię, bo sąd wyznaczył na publikację pierwszy piątek po uprawomocnieniu się wyroku.
(RYD, PAP, 22.12.2010)

Publikacja: 22.12.2010, 08:40
Źródło: http://www.press.pl/tresc/23615,rzeczpospolita-ma-przeprosic-poslanke-lidie-staron

Staroń: tysiące ludzi tracą prawa do lokalu

Tysiące ludzi tracą prawa do lokalu mimo braku zobowiązań wobec spółdzielni – mówiła na konferencji w piątek senator niezależna Lidia Staroń. Poinformowała, że przygotowała w tej sprawie cztery projekty, które przekaże prezesowi PiS i szefowi klubu PiS.
Staroń przypomniała wyrok Trybunału Konstytucyjnego sprzed dwóch lat. „TK przyznał mi rację, powiedział, że rzeczywiście przepisy, które pozwalają wykluczać ludzi ze spółdzielni, które pozwalają na to, żeby ludzi wyrzucać z mieszkań, chociaż za te mieszkania zapłacili i nie mają żadnych zobowiązań oraz przepisy, które pozwalają, żeby inni ludzie, którzy w tej spółdzielni nic nie mają, decydowali o jej najważniejszy sprawach, że te przepisy są niezgodne z konstytucją” – mówiła.
Podkreśliła, że w Polsce są tysiące ludzi, którzy tracą prawo do lokalu, choć nie mają żadnych zobowiązań wobec spółdzielni i zapłacili za swoje mieszkania. „Jak to się dzieje? Ludzie wykupili swoje mieszkania, ale mają lokatorskie prawo do lokalu, czyli w księdze wieczystej jest napisane, że spółdzielnia jest właścicielem” – powiedziała. Dodała, że niektórzy lokatorzy pytający w spółdzielniach o dokumenty dotyczące własności lokalu są wykluczani z członkostwa w spółdzielni. Staroń poinformowała, że dokładnie rok temu przygotowała projekt, który wykonywał orzeczenie TK sprzed dwóch lat. „Przez rok – jest to inicjatywa senacka, jest tam złożona cała duża poprawka – nie dzieje się nic” – mówiła. Według niej, projekt ten „od roku leży w komisji senackiej i nic się z nim nie dzieje, bo przewodniczący (komisji) mówi, że sali nie może znaleźć”. „Dlaczego interesuje nas reprywatyzacja – i słusznie – ale dlaczego nie interesują nas te miliony ludzi, które nie mają praw?” – pytała.
Staroń poinformowała także, że przygotowane ma cztery projekty ustaw dotyczące problemów, o których mówiła. „Pierwszy projekt, który wykonuje orzeczenie TK – to jest nowelizacja. Drugi projekt, który reguluje sprawy gruntowe i jeszcze dwa – dwie nowe ustawy do wyboru: albo wersja taka, jak powiedział TK bardziej radykalna albo bardziej miękka, która mówi o podmiotowych prawach ludzi i zapobiegałby czemuś takiemu jak sprzedaż mieszkań z lokatorami” – mówiła senator.
Zapowiedziała, że w piątek skieruje te projekty do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczącego klubu PiS Ryszarda Terleckiego oraz parlamentarnego zespołu ds. prawa spółdzielczego. Dodała, że projekty wręczy również osobiście na posiedzeniu Sejmu i Senatu, które odbędą się w przyszłym tygodniu. Staroń zaznaczyła, że jeśli PiS nie zajmie się nimi, wówczas zostanie zorganizowania zbiórka podpisów pod projektem obywatelskim.
Staroń towarzyszył na konferencji prasowej dziennikarz Filip Łobodziński, który powiedział, że temat „może wydawać się mało +sexy+”, ale dotyczy kilkunastu milionów Polaków. „Dajcie nam politycy narzędzia, żebyśmy mogli walczyć, te projekty mają ten potencjał, dajcie nam prawo, które da nam narzędzie do tego, żebyśmy sami mogli wziąć sprawy w swoje ręce” – mówił.
Na konferencji zaprezentowano również utwór rapowy w wykonaniu Łobodzińskiego, poruszający problemy spółdzielców.
W lutym 2015 r. TK rozpatrzył wniosek grupy posłów dot. uznania za niezgodne z konstytucją niektórych przepisów o spółdzielniach mieszkaniowych i Prawa spółdzielczego.
Trybunał m.in. zobowiązał Sejm do nowelizacji i doprecyzowania przepisów dot. sytuacji właścicieli lokali w budynkach administrowanych przez spółdzielnie, którzy nie są członkami spółdzielni. TK uznał te przepisy za niekorzystne dla tej grupy lokatorów. Według TK właściciele spółdzielczych mieszkań, którzy nie są członkami spółdzielni, powinni mieć dużo większe prawo do informacji, w tym m.in. możliwość wglądu do dokumentów związanych z zarządzaniem ich budynkiem. TK orzekł wtedy również m.in., że osoby, które nie mają prawa do lokalu w danej spółdzielni mieszkaniowej, nie mogą być jej członkami – chodziło o tzw. członków oczekujących, czyli takich, którzy nie mają prawa do lokalu, lecz mają wpływ na działalność spółdzielni i np. na ustalanie opłat dla tych, którzy prawo do lokalu mają. We wniosku do TK grupa posłów, których reprezentowała Staroń (wówczas posłanka) zwracała uwagę m.in. na patologiczną sytuację, w której nabycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu – np. przez kupno na rynku wtórnym lub przez dziedziczenie – nie pociąga za sobą nabycia w niej członkostwa. Wskazywali również, że prawo daje prezesom spółdzielni możliwość usuwania „niepokornych” spółdzielców – przez wykreślenie ich z listy członków, co wiąże się z utratą prawa do lokalu – nawet gdy członek nie ma żadnych długów wobec spółdzielni, a w przypadku spółdzielczego prawa własności utratą wpływu na zarządzanie swoją nieruchomością. Jak podkreślała wówczas grupa posłów, może to prowadzić do tego, że lokatorzy, którzy w całości pokryli koszty budowy swego mieszkania lub zrobili to ich poprzednicy prawni, za sprawą tzw. wykluczenia z członkostwa mogą utracić do niego wszelkie prawa, a nawet być eksmitowani.
KOMENTARZE

R1951
17.02.2017, 14:05
O co więc tej pani chodzi? Partię będzie zakładać, czy inny interes?
Antoni
17.02.2017, 16:41
Szanowna Pani Senator,
dlaczego Pani postanowiła zniszczyć moją firmę z Jeleniej Góry i tym samym moje dobre imię? Dlaczego uwierzyła Pani grupie moich dłużników i zamiast wysłuchać racji obu skonfliktowanych stron nasłała Pani na mnie Prokuraturę? Dlaczego wbrew prawomocnym wyrokom niezawisłego sądu, który nakazał moim dłużnikom zapłatę, wydała Pani na mnie wyrok? Te pytania zadaję w tym miejscu, ponieważ do tej pory nie otrzymałem od Pani odpowiedzi na moje pismo, które wysłałem do Pani w listopadzie. Czy takie postępowanie jest zgodne z literą prawa?
Publikacja: 17.02.2017
Aktualizacja: 17.02.2017, 14:23
Źródło: Źródło: http://www.rp.pl/Nieruchomosci/302179940-Staron-tysiace-ludzi-traca-prawa-do-lokalu.html#ap-2

Niedźwiedzia przysługa posłanki Lidii Staroń

Od dawna przypuszczano, że spółdzielcy mogą być wykorzystywani do prowadzenia walki ze spółdzielniami mieszkaniowymi rzekomo w celu wyeliminowania „spółdzielczych wypaczeń” i ich obrony przed wszelkiego rodzaju niegodziwościami zarządów. Obrońcy każdorazowo przedstawiali się jako ludzie bezinteresowni, poruszeni ogromem krzywd wyrządzanych niewinnym. Czynili to usłużnie, z wielką życzliwością okraszaną ujmującym uśmiechem. Trudno się dziwić tym, którzy brali to za dobrą monetę, zwłaszcza gdy słyszeli, iż są piękni i młodzi, a mogliby być także bogaci, gdyby nie byli nieustająco okradani przez spółdzielnie.
Ostatnio zdarzył nam się klasyczny przypadek wykorzystania zdezorientowanego spółdzielcy, który w to uwierzył.
Opis przypadku
Agata W. (imię i inicjał nazwiska zmieniono) i jej mąż na początku roku 2010 na rynku wtórnym nabyli na własność mieszkanie w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaroty”. Od samego początku nie uiszczali opłat za używanie tego mieszkania. Po upływie 5 miesięcy wezwani zostali do uregulowania należności. Wobec braku reakcji skierowano do Sądu Rejonowego pozew o zapłatę kwoty należności głównej 4.070,34 zł. Pozwani nie zgodzili się z treścią nakazu zapłaty Sądu Rejonowego i na początku roku 2011 wnieśli sprzeciw wyjaśniając, że powodem wstrzymania się z opłatami było – według nich – złe gospodarowanie przez Spółdzielnię pieniędzmi mieszkańców, zły stan powłoki malarskiej na balustradzie balkonowej, niewystarczająca wentylacja mieszkania, skutkująca zagrzybieniem pod oknem balkonowym oraz brak wyjaśnienia, za jakie prace remontowe ich mieszkanie było obciążone kwotą przeszło 13.000 zł.
Sąd Rejonowy uznał jednak powództwo Spółdzielni. Pozwani nie zgodzili się z tym orzeczeniem i wnieśli apelację do Sądu Okręgowego z uzasadnieniem jak poprzednio. Po kilku miesiącach Sąd Okręgowy oddalił apelację jako niezasadną, gdyż w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji prawidłowo poczyniono ustalenia faktyczne, na podstawie których wyciągnięto wnioski dające podstawę do uwzględnienia powództwa Spółdzielni. Zarzuty pozwanych zawarte w sprzeciwie nie mogły stanowić podstawy do kwestionowania zaskarżonego orzeczenia, a co do kwoty stanowiącej należność za przeprowadzoną przez Spółdzielnię termomodernizację, to pozwani w akcie notarialnym zawartym ze sprzedającym zobowiązali się do wnoszenia comiesięcznych opłat na fundusz remontowy w celu jej spłacenia i to nie w wysokości całkowitej 13.000 zł, ale 3.373,94 zł, jako pozostającej aktualnie do spłacenia. Zarzuty po- zwanych co do jakości prac termomodernizacyjnych nie mają istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia w apelacji, a poza tym były to ogólne stwierdzenia nie poparte żadnymi konkretnymi dowodami. Tyle w skrócie wynika z postępowania sądowego.
Następnym ruchem Spółdzielni było zwrócenie się do Sądu Rejonowego o nadanie klauzuli wykonalności na wydany wyrok w celu skierowania go do komornika w postępowaniu egzekucyjnym.
Zmiana frontu
Przegrana w apelacji ostudziła poważnie zapał, z jakim Agata postanowiła wymusić na Spółdzielni odstąpienie od egzekwowania opłat za używanie mieszkania. Złożyła więc wizytę w Spółdzielni i jednemu z członków zarządu wyjaśniła, iż uzasadnienie niepłacenia za mieszkanie, podawane przez nią w sądzie, powstało w uzgodnieniu z posłanką Lidią Staroń, do której udała się po poradę. Była wstrząśnięta, iż od samego początku do Spółdzielni nie wpływały żadne kwoty, co było wynikiem wprowadzania jej w błąd przez członka rodziny, ale zamiast udać się do Spółdzielni zaraz po otrzymaniu wezwania do zapłaty w celu złożenia wyjaśnień i rozpoczęcia płacenia, poszła do biura poselskiego znanego już w mieście z tego, że jest „po stronie ludzi” (hasło wyborcze Lidii Staroń). Wybrała się tam ponownie, gdy przegrała w pierwszej instancji, ale i tym razem utrzymywana była w przekonaniu, że racja leży po jej stronie.
Finał
Agata W. przegrała w sądzie pierwszej instancji kwotę główną objętą pozwem (4.070,34 zł), nie licząc należnych odsetek oraz poniosła koszty postępowania na kwotę przeszło 700 zł.
Po przegranej apelacji musiała dołożyć do tego jeszcze 100 zł, a tymczasem jej zadłużenie zbliża się obecnie do kwoty 12.000 zł. W kontaktach z Lidią Staroń stała się osobą przegraną o należne Spółdzielni odsetki i pokrzywdzoną przez posłankę na kwotę kilkuset złotych za koszty zbędnych procesów sądowych powiększoną o odsetki, których normalnie nie musiałaby zapłacić. Póki co jedyną osobą, która skorzy- stała z kłopotów Agaty W. jest posłanka Lidia Staroń. Przez wiele miesięcy roku poprzedniego i bieżącego żyła bowiem w glorii osoby będącej „po stronie ludzi”, żyjąc w rzeczywistości kosztem naiwnej Agaty W. A czy Lidia Staroń mająca zamiar zostać posłem przez kolejne cztery lata, mogła nie wiedzieć, że przychodzący do niej interesanci, już chociażby podświadomie, obdarzają ją zaufaniem co do tego, iż będzie ona w rozpatrywaniu spraw kierowała się względami merytorycznymi? Agata W. mogła nadto zakładać, że posła, jak lekarza, obowiązuje zasada primum non nocere – przede wszystkim nie szkodzić oraz że nie stanie się li tylko narzędziem w jej rękach? Czy takich przypadków było więcej? Tego wykluczyć nie można, ale już ten jeden opisany wyżej dowodzi, że dla osiągnięcia celu Lidia Staroń nie cofa się przed działaniami mogącymi naruszać za- sady etyki poselskiej. Co do tego mieliśmy już podejrzenia wcześniej. W końcówce roku 2009 zgłosiliśmy je mianowicie nawet Marszałkowi Sejmu (był nim wówczas Bronisław Komorowski), gdyż w naszej opinii Lidia Staroń pod pozorem interwencji poselskiej próbowała wywierać na Spółdzielnię naciski w sprawie, w której zainteresowaną była jej bliska krewna.
Otrzymaliśmy dosyć wyniosłą w treści odpowiedź od Szefa Kancelarii Sejmu: „Pragnę podkreślić, że Marszałek Sejmu stoi na straży praw i godności Sejmu, udziela posłom niezbędnej pomocy oraz czuwa nad wykonywaniem wobec posłów obowiązków określonych w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Nie jest jednak zwierzchnikiem posłów ani nie może być kontrolerem ich poczynań, gdyż posłowie jako przedstawi- ciele Narodu są niezależni w swoich działaniach”. Okazało się, że druga osoba w Państwie nie zajmuje się kilkudziesięcioma milionami obywateli i wystarczają jej problemy z kilkusetosobowym Sejmem. Pewnie to prawda. Następnie dowiedzieliśmy się o naszych obowiązkach wobec posła i na koniec napisano nam, że pomyliliśmy adresata, którym jest Komisja Etyki Poselskiej oraz że „po zapoznaniu się z Państwa wnioskiem komisja poinformuje Państwa o dalszych losach wniosku”.
I tu się Pan Szef Kancelarii mylił, gdyż po poprawnym już zaadresowaniu wniosku, odpowiedzi po dzień dzisiejszy nie otrzymaliśmy. Mamy teraz autentyczny problem. Pisać w tej sprawie do Komisji Etyki Poselskiej tuż przed wyborami czy też odłożyć to na czas po wyborach? A jeżeli Lidia Staroń nie zostanie wybrana, to pozostanie nam już tylko pisanie na Berdyczów?
No, i tak Lidia Staroń narobiła kłopotów nie tylko Agacie W., ale i my stanęliśmy na rozdrożu.
dr Roman Przedwojski Prezes Zarządu SM „Jaroty
KOMENTARZE
R1951
17.02.2017, 14:05
O co więc tej pani chodzi? Partię będzie zakładać, czy inny interes?
Antoni
17.02.2017, 16:41
Szanowna Pani Senator,
dlaczego Pani postanowiła zniszczyć moją firmę z Jeleniej Góry i tym samym moje dobre imię? Dlaczego uwierzyła Pani grupie moich dłużników i zamiast wysłuchać racji obu skonfliktowanych stron nasłała Pani na mnie Prokuraturę? Dlaczego wbrew prawomocnym wyrokom niezawisłego sądu, który nakazał moim dłużnikom zapłatę, wydała Pani na mnie wyrok? Te pytania zadaję w tym miejscu, ponieważ do tej pory nie otrzymałem od Pani odpowiedzi na moje pismo, które wysłałem do Pani w listopadzie. Czy takie postępowanie jest zgodne z literą prawa?
Źródło:PISMO MIESZKAŃCÓW SPÓŁDZIELNI
Nr 9 (185) l 2011 r.