Litwinow Maksim – minister spraw zagranicznych Żydobolszewii

Litwinow Maksim – minister spraw zagranicznych Żydobolszewii do 1939 roku, kiedy zastąpił go „Mołotow” Skriabin. Potem zajmował wysokie stanowisko w tymże ministerstwie aż do swojej śmierci w 1952 roku. Urodzony w Polsce jako syn Żyda Meera Henocha Mojsiejewicza Wałacha, urzędnika bankowego. Wałach używał różnych pseudonimów, m.in. Finkeistein, Ludwik Nietz, Maksim Harryson, David Mordechaj i w końcu „Litwinow” Kiedy tego Żyda w 1939 roku kremlowska klika zastąpiła „Mołotowem” chazarzy na zachodzie podnieśli w mediach wielkie „aj-waj” cała żydomasońska prasa obwieściła to jako przejaw stalinowskiego „antysemityzmu”. I tak samo nagle umilkła, kiedy okazało się, że „Litwinow” pozostał w ministerstwie na lukratywnym stanowisku.
W swoich pamiętnikach wydanych po jego śmierci „Litwinow” pisał, że według niego nic się nie zmieni po śmierci „Stalina”. Satrapa zmarł rok później i rzeczywiście aż do 1956 r. nic się nie zmieniło ani w terrorze, ani w składzie kremlowskiego Olimpu, ani w realnej polityce wewnętrznej i zewnętrznej.

Źródło: Pająk H., Chazarska dzicz panem świata. Tom I: Zagłada Rosji, wyd. „Retro”, s. 250.

WALLACH Stanisław

WALLACH Stanisław – s. Szczepana, ur. 30 IV 1919 r. zm. 12 I 1999 r. Pochodzenie żydowskie. Przebieg służby:
zastępca kierownika PUBP w Chrzanowie (od 27 I 1945 r.); kierownik PUBP w Chrzanowie (od 20 IV 1945 r.); kierownik/szef PUBP w Limanowej (od 1 II 1946 r.); szef PUBP w Nowym Sączu (od l IV 1947 r.); naczelnik Wydziału III WUBP w Krakowie (od 1 IX 1948 r.); inspektor przy Kierownictwie WUBP w Krakowie (od 1 V 1952 r.); słuchacz kursu aktywu kierowniczego MBP (od 24 XI 1952 r.); w dyspozycji dyrektora Departamentu Kadr MBP (od 12 VII 1953 r.); zastępca szefa WUBP w Kielcach (od 15 VIII 1953 r.); p.o. szefa WUBP w Kielcach (od 1 XI 1954 r.); zastępca p.o. szefa WUBP/zastępca p.o. kierownika WU ds. BP w Kielcach (od l I 1955 r.); kierownik WU ds. BP w Kielcach (od 1 XII 1955 r.); w dyspozycji dyrektora Departamentu Kadr i Szkolenia Kds. BP (od 22 XI 1956 r.); zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. bezpieczeństwa w Białymstoku (od 16 I 1957 r.); funkcjonariusz stały ze stopniem służbowym (od 18 II 1959 r.); II zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. Bezpieczeństwa zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. SB w Krakowie (od l VIII 1959 r.); I zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. SB w Krakowie (od 15 III 1969 r.); w dyspozycji dyrektora Departamentu Kadr MSW (od 3 IX 1974 r.); zwolniony ze służby (15 111976 r.).

Awanse:
kapitan (VI 1944 r.); major (9 V 1946 r.); podpułkownik (30 X 1952 r.); podpułkownik BP (4 11955 r.); pułkownik MO (2 VII 1959 r.).
źródło: Twarze Białostockiej Bezpieki Informator Personalny, Białystok 2007, Instytut Pamięci Narodowej
Fragment książki „Typy i typki postkomunizmu”: Warto zwrócić szczególniejszą uwagę na tych postkomunistycznych polityków, którzy z ewidentnie złą wolą – w celu oszukania opinii publicznej – powtarzają od czasu do czasu, że są wprawdzie przeciwko wszelkim formom zbiorowej odpowiedzialności za zbrodnie w okresie PRL, ale nie wykluczają odpowiedzialności indywidualnej, pod tym wszakże warunkiem, że wina zostanie udowodniona i orzeczona prawomocnym wyrokiem. Rzekomym potwierdzeniem, że nie są to deklaracje gołosłowne, mają być wyroki skazujące Humera i kilku innych funkcjonariuszy MBP, którym udowodniono torturowanie aresztowanych. Fałsz tego przykładu jest oczywisty, jeżeli uświadomimy sobie, że proces Humera trwał prawie 3 lata, a wyroki dla zbrodniarzy, którzy z cyniczną bezczelnością obrażali swoje ofiary również w czasie trwania procesu, orzeczono prawie bez reszty z postanowieniem o zawieszeniu wykonania kary. Wszystkie prowadzone dotąd postępowania świadczą o bezkarności funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zbrodnie w PRL. Z bezkarności, mimo ewidentnych dowodów winy, korzysta między innymi Stanisław Wałach. W lipcu 1942 r., jako agent władz sowieckich przystąpił do organizowania PPR, GL, a następnie AL. W r. 1945 został mianowany szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Chrzanowie. Jak opisał to w swojej osławionej książce „Był w Polsce czas…”, przerzucano go później do tych miejscowości, w których najsilniejsza była reakcja. Będąc szefem UB w Limanowej, metodami terrorystycznymi, nie mającymi nic wspólnego z żadnym prawem, rozprawił się z oddziałem „Łazika” – Jana Wąchały. Później przeniesiony został na stanowisko szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu. Los zetknął mnie z największą kontrrewolucyjną bandą, dowodzoną przez Józefa Kurasia, noszącego pseudonim „Ogień” – napisał w wyżej cytowanej książce.
Żyje jeszcze wiele osób, które dokładnie pamiętają masowe aresztowania i torturowania tysięcy ludzi z Podhala. Po 2 latach nieustannej obławy, 21 lutego 1947 r. Stanisław Wałach „zlikwidował” majora „Ognia”. Gdy wywleczono go na podwórze gospodarstwa w góralskiej wiosce Zagatów nad Dunajcem, Kuraś był już w stanie agonalnym, a mimo to Wałach i jego podkomendni nie mogli się powstrzymać od kopania „Ognia” i dawania w ten sposób upustu swojej do niego nienawiści.
W nagrodę Wałach awansował i został szefem III Wydziału Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie. Później torturował i mordował „reakcję” w Kielcach i w Białymstoku. Ostatnim antykomunistycznym oddziałem, który likwidował, posługując się konsekwentnie metodami terroru i tortur wobec tych, którzy „mogli coś wiedzieć”, była grupa dowodzona przez majora Jana Tabortowskiego ps. „Bruzda”, który do r. 1954 ukrywał się w pobliżu Łomży. O zbrodniczych poczynaniach Stanisława Wałacha wiele informacji zebrał syn legendarnego „Ognia” – Zbigniew Kuraś. Wspólnie z księdzem Adolfem Chojnackim próbował uzyskać od Wałacha wiadomości na temat miejsca pochowania zabitych w czasie akcji, którymi on dowodził. Przez 10 lat Wałach zwodził nas, że ujawni prawdę o śmierci Ojca i wskaże grób – powiedział Zbigniew Kuraś w czasie pikiety przed domem Wałacha w Krakowie. Bezpośrednim powodem tej pikiety było przywrócenie Wałachowi uprawnień kombatanckich. Tadeusz Ryba ps. „Jeleń” tak o nim mówił: Doskonale pamiętam jego twarz (…) Leżałem ranny na noszach, gdy Wałach podszedł i kopał mnie z furią (…) Józka Witkowskiego – „Rolanda” widziałem w Rużbachach powieszonego za nogi w drzwiach. W podobnych okolicznościach zapamiętali Wałacha i mówili o nim Marian Stanek oraz Jan Majocha. źródło: TYPY I TYPKI POSTKOMUNIZMU CZĘŚĆ III -ANTONI LENKIEWICZ

„Nasza sprawa okazała się za mało medialna dla Sprawy dla reportera”

Komentarz do artykułu „Nie działa państwo, działa kamera” o programie „Sprawa dla reportera”, źródło: http://www.rp.pl/artykul/927604-Nie-dziala-panstwo–dziala-kamera.html

26.08.2012- Sprawiedliwy obywatel (gość)

To nie do końca prawda. Byliśmy w ubiegły poniedziałek z poważną sprawą o przekrętach sądowych w Białymstoku na Woronicza. Niestety nasza sprawa okazała się za mało medialna dla Sprawy dla reportera. Osoba pokrzywdzona jest uboga intelektualnie i nie potrafi sprawnie wykazać swojej krzywdy i Pani Ilona Duch pogoniła nas. Musi być show a tego jakoby nie gwarantowaliśmy.

Staroń zawieszona w prawach członka klubu PO

Prezydium klubu PO zawiesiło Lidię Staroń w prawach członka klubu Platformy. To efekt wypowiedzi posłanki o tym, że pracuje nad ustawą, która umożliwi przyznanie działkowcom prawa wieczystego użytkowania ogródków.
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak powiedział, że prezydium klubu zdecydowało o zawieszeniu Staroń jednogłośnie. Posłanka została zawieszona z powodu złamania „zasad regulaminowych związanych z trybem zgłaszania inicjatyw poselskich”.
publikacja: 23.04.2008
aktualizacja: 23.04.2008, 21:18
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/124925-Staron-zawieszona-w-prawach-czlonka-klubu-PO.html#ap-1

1 2